Anca-Maria Cernea
Jedną ze świeckich audytorek Synodu biskupów na temat rodziny, była rumuńska lekarka, doktor Anca-Maria Cernea, szefowa tamtejszego Stowarzyszenia Lekarzy Katolickich, grekokatoliczka. Po dwóch tygodniach obserwowania dyskusji biskupów, przysłuchiwania się tezom ortodoksyjnym i heretyckim, wyczuwając zapewne opisany przez arcybiskupa Petę swąd szatana, wygłosiła jedno z najczęściej cytowanych i komentowanych przemówień synodu (tylko 5 min!).
Opisała świadectwo swojej rodziny. Ojciec lekarki był w czasach komunizmu przywódcą jednego z ugrupowań opozycyjnych w Rumunii. Został aresztowany krótko po tym, jak oświadczył się swojej sympatii - późniejszej matce uczestniczki synodu. Dziewczyna wyraziła zgodę i dała swoje słowo narzeczonemu. Jednak marzenia o ślubie zostały brutalnie przerwane przez aresztowanie wybranka. Mimo że dziewczyna nie przysięgała przed Bogiem, mimo iż nie zdążył połączyć ją z narzeczonym sakramentalny związek małżeński, czekała na niego, nie wiedząc w ogóle czy żyje, przez… siedemnaście lat!
Anca zwróciła uwagę na to, że rozmowa o wierności i nierozerwalności małżeństwa nie może zmieniać się wraz ze zmianami kulturowymi, tym bardziej, gdy mowa o przysiędze uświęconej sakramentem!
Lekarka przypomniała także o istnieniu szerszego kontekstu dzisiejszych pędzących zmian kulturowych i społecznych, których konsekwencje dostrzec można było na synodzie o rodzinie. „Matka Boża powiedziała w Fatimie, że błędy Rosji rozprzestrzenią się na cały świat. Zwracam uwagę, że chodzi o błędy Rosji właśnie, a nie wyłącznie o błędy Związku Sowieckiego. A więc chodzi o coś znacznie szerszego niż tylko komunizm. Chodzi o rozprzestrzenianie marksizmu w jego różnych odmianach. A marksizm to nie tylko leninizm w czystej formie. To dużo szersza ideologia. Dziś żyjemy w czasach marksizmu kulturowego, który tylko metodami różni się od pierwotnej formy tej złowrogiej ideologii. Żyjemy w czasach triumfu Gramsciego, którego myśl została podtrzymana przez tak zwaną szkołę frankfurcką, a owocem tych rozważań są twierdzenia Judith Butler i teorii gender”. Cernea uzmysłowiła biskupom, jak bardzo na synodzie widoczne było odejście od Tradycji, nawet na poziomie używanego przez hierarchów języka.
Kończąc swoją przemowę, Cernea przypomniała biskupom, spośród których zbyt wielu czerpie dziś wiedzę o świecie z gazet i telewizji, że ważniejsza od wszelkich „zmian socjologicznych” pozostaje Ewangelia. Podkreśliła, że Kościół w jej ojczyźnie przetrwał komunistyczną hekatombę dzięki wierności Słowu Bożemu, a nie dostosowywaniu się do świata. Kończąc swoje przemówienie na synodzie, stwierdziła, że to, czego oczekują od Kościoła wierni, to nawracanie ludzi, a nie zawracanie kursu Łodzi Piotrowej na nieznane tory: „Rzym musi powiedzieć światu to, co rumuńscy biskupi w czasach czerwonego terroru: Nie bądźcie jak świat. Rzym musi powiedzieć światu - bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajmy się"!