O świetle...
Jasność łączy się nierozerwalnie z tematem światła jako konkretnej, materialnej i duchowej rzeczywistości. Wszystkie rzeczy poznajemy w boskim świetle prawdy; boskie światło oświetla wszystko. Jednak światło, w którym widzimy, nie może samo być jedną z rzeczy, które widzimy, ponieważ światło widzimy jedynie wówczas, gdy odbija się ono od nieprzezroczystych przedmiotów. Dlatego, gdyby samo światło było obiektem dla wzroku, wówczas nie bylibyśmy w stanie niczego w nim dostrzec - podobnie, gdyby widzenie przez oko było samo w sobie zabarwione, wówczas nie bylibyśmy w stanie zobaczyć za jego pośrednictwem żadnych zmian koloru: by móc widzieć kolory, sam akt widzenia musi być wobec kolorów neutralny. Tak samo w stworzeniu dostrzegamy wielorakie różnice odcienia i gęstości, struktury i jaskrawości z powodu różnych właściwości powierzchni, które odbijają światło. I tak też jest z boskim światłem: światło, którym jest Bóg, dostrzegamy tylko w bytach stworzonych, które je odbijają. Dlatego, kiedy odwracamy swój umysł od widzialnych przedmiotów świata stworzonego i kierujemy go ku Bogu, którego „wieczna sztuka” jest źródłem ich widzialności, mamy wrażenie, jakbyśmy nic nie widzieli. Świat świeci boskim światłem. Ale światło, które sprawia, że on świeci, samo przypomina głęboki mrok.
Michelangelo Merisi da Caravaggio, Powołanie św. Mateusza, 1598-1600